Przypowieść o orle.
Interesujace :). Przy okazji - fajne drzewo sobie znalazłeś.
Owszem doświadczenie jest ważne, ale nie można zaniedbywać tego, co mają do powiedzenia inni, bo oni mogli przed nami przeżyć pewne rzeczy i w ten sposób możemy uniknąć błędów, które tamci ludzie popełnili. Więc doświadczenie - jak najbardziej, ale bez zaniedbywania zdania i doświadczenia innych. Ja to tak widzę
No właśnie powiedzmy odnosząc to do religii to aby oszczędzić sobie upokorzeń młodego orła to należało by odrzucić wszelką tradycję i poszukiwać Boga na własną rękę.
OJciec umial latac tak i byl orllem i umial juz latac. Pokazal mu jak ma sie sam nauczyc latac samemu..... jak odkryc wrodzone instynkty.
Gasienica nigdy tego nie odczuwala bo nogdy nie latala. Wiec poco sie bylo jej pytac.SKoro nigdy nie latala.
a Odnoszac to do religi..... ;) idz do Ojca co ma ducha, to kto prosi ten dostanie....a nie laz do ...gasienic :-)
pytanie za 100 punktow kim sa gasienice wg martina ?
bo na tym to juz mi sie mozg zawiesil....moze chodzi o balwany kute ryte i malowane do ktorych sie ludzie modla ?
Tata mógł tak zrobić bo Mały nie miał noża i gazu.
Skąd tak trafiony odcinek nas zaskoczył? Nie pojmuję, ale cieszę się niemożebnie. No radość mnie rozpiera.
Nie słucham. Dlaczego? Bo za krótkie. Takie krótkie podcasty mnie nie interesują!!!
Też w sumie jestem za uczeniem się na własnych błędach i zbieraniem własnych doświadczeń . Nic tak pięknie nie skutkuje jak dostać kopa w dupę od orła.
Miałam koleżankę, która już w trakcie dostawania kopa cieszyła się na jego efekty. Ona autentycznie się cieszyła. A ja umiałam tylko ją podziwiać.
Jeśli chodzi o doświadczenie czegoś to przykład może nie jest idealny (choć historyjka kapitalna).
Doświadczenie przyjemności latania nie jest wolne od ryzyka, a gdy w grę wchodzi ryzyko, zawsze dobrze mieć większą wiedzę opartą choćby na doświadczeniu innych.
Ważne, żeby nie zmarnować życia na zastanawianiu się.
Hmm, a może gąsienice to nie-Chrześcijanie xD
Jak narazie to jedyna dla mnie zrozumiała przypowieść. Myślę o sobie że dobrze
znam biblię i nie tak szybko mi tu który podskoczy w tej kwestii (poważnie mówię) natomiast za tym powinien iść ten tzw. skok wiary czyli nie mniej nie wiecej niż tylko poznanie osobiste chrystusa o którym to poznaniu mówił Paweł dyskredytując wręcz całą swoją wiedzę teologiczną (a była ona naprawdę szeroka) na rzecz osobistego i bezpośredniego poznania Zbawiciela.
Coś o tym wspoinał też hiob lub ijob czy jak go tam nazwać kidy mówił te słowa:
42:5 - Tylko ze słyszenia wiedziałem o tobie, lecz teraz moje oko ujrzało cię. Pozdrawiam
@Zbyszek
1) "Jak narazie to jedyna dla mnie zrozumiała przypowieść".
No dla mnie też, z tym, że moim zdaniem Martin wyraźnie pije (i to już w drugiej przypowieści) do mnie. Widzi zagrożenie, widzi wiarę i wiedzę i niezbite argumenty. Widzi, jak bardzo mocno bronię (i słusznie) sukcesji, Tradycji i UNK w KRK.
2) "znam biblię i nie tak szybko mi tu który podskoczy w tej kwestii (poważnie mówię)"
więc (aż dziw bierze, ze w ogóle się nie wypowiedziałeś na temat moich komentarzy i postów, a może się po prostu z nimi zgadzasz?)
3) "poznanie osobiste chrystusa o którym to poznaniu mówił Paweł dyskredytując wręcz całą swoją wiedzę teologiczną (a była ona naprawdę szeroka) na rzecz osobistego i bezpośredniego poznania Zbawiciela.
Dziwi mnie, że "chrystusa" napisałeś z małej, a "Pawła" z wielkiej litery :)
Mój przyjacielu Eklektosie czy Ty czasem zauważasz jak ktoś sobie z Ciebie jaja robi? Nie? No wiem, zauważyłem. No ja wiem, że to nieładnie z kogoś sobie kpić, powiem więcej potępiam to i sam biję się w piersi, biję się mocno, aż dudni, ale jako Twój przyjaciel podpowiadam: przeczytaj ze 3 razy, a potem komentuj ( niestety konieczna też będzie igła, wiesz do tego balonika, który Cię wypełnia) Może jak użyjesz igły to więcej zrobi się miejsca na... no wiesz. Ale pocieszające jest to dla Ciebie, że ja lubię nadinterpretowywać. Może i w tym przypadku się mylę. Pozdrowienia przyjacielu.
Ciekawe, jeżeli ja znajduję w tym co do mnie dociera odniesienia do mojego życia, to widzę w tym działanie Boga. Polecam ten sposób postrzegania, bo pomaga na bieżąco weryfikować swoje myślenie i działanie. Jeżeli zaś będziemy przypisywać rzeczy ludzkim knowaniom, tak czy inaczej będziemy mieć wojnę.
Takie podejście wskazuje na wagę, jaką przykładam do roli Boga w moim życiu. Ponieważ jest On dla mnie najważniejszy i relacja z nim jest dla mnie najważniejsza, na dalszy plan schodzą relacje z ludźmi.
Eklektos, jeżeli można cię przyrównać do orła, to tylko dlatego, że wyszukujesz sobie wśród nas ofiary, które atakujesz. Tym razem wybrałeś Zbyszka. Czy to może nie jest atak?
@eklektos #13 "1)": Coraz trudniej mi uwierzyć, że nie próbujesz nas trollować. Jeśli nie, to znaczy, że masz jakiś przerost ego, wydaje ci się, że świat kręci się wokół ciebie?
Niestety muszę Cię zmartwić Grabix.
Oto słowa mojego przyjaciela Eklektosa z forum:"jako nastolatek też się „buntowałem” – czemu ja nie mogę być „taki wyjątkowy, super gość” jak Abraham, Mojżesz, Eliasz, Jezus, o. Pio. Czemu to tyczy się tylko niektórych (wybranych?)"
Masz odpowiedź.
Teraz dorósł. I marzenia się spełniły:) Został wybrany.
Fajnie, że wybraniec jest na Odwyku. Wesolutko jest.
Eklektos po prostu zbyt ufa swojemu dyplomowi, swoim autorytetom, swojej wspólnocie, może rodzinie.
Szkoda, że dorosły wykształcony człowiek nie potrafi poddać w wątpliwość swojego światopoglądu, ale co z tego ?
Tylko tyle, że oprócz robienia tego co faktycznie powinien każdy chrześcijanin, będzie wykonywał masę głupich czynności, zamiast być wolnym człowiekiem, zależnym tylko od Boga będzie trybikiem w wielkiej organizacji - cóż niektórzy tak wolą.
Możemy się zastanawiać jak się ma wiara w Boga do uprzedmiotowienia Boga jakie następuje podczas eucharystii gdy w efekcie modlitwy kapłana Bóg jest zmuszany do wstąpienia w opłatek.
Tylko po co?
Chyba nie o to chodzi w chrześcijaństwie.
Ależ nie ma się w sumie czego czepiać jeśli chodzi o to, że mój przyjaciel Eklektos widzi swoje zachowanie w przypowieściach Martina. Ja też widzę, że jego zachowanie świetnie pasuje w niektórych aspektach tych przypowieści. I wcale to źle nie świadczy o moim przyjacielu. Jest jeszcze malutki problemik z interpretacją, ale któż jest doskonały? Wszystko przyjdzie z czasem. Powolutku.
Ale to, że mój przyjaciel i nie tylko on (ja na przykład też) widzi siebie w tych przypowieściach, świadczy przede wszystkim o tym, że przypowieści są po prostu niezłe i przemawiają do ludzkiej wyobraźni. A to chyba jest ich celem:)
Gerald i reszta: To wszystko trochę mi się wydaje jakieś takie dwuznaczne.
Z jednej strony to bardzo nie przyjemne tak się u kogoś uwiesić i z tego punktu widzenia powinniśmy koledze Eklektosowi odpuścić, może tak by było bardziej po chrześcijańsku ?
Z drugiej strony może dobrze by było żeby kolega Eklektos zszedł do nas tu na dół i zaczął z nami rozmawiać jak równy z równym mówiąc co sam myśli, posługując się logicznymi argumentami, a nie swoim dyplomem czy nie uznawanymi przez nas autorytetami.
Eklektosie: na własnym przykładzie widzisz, że nie jest łatwo odrzucić nauki wyniesione z dzieciństwa, to co wpajano przez dziesiątki lat. Czy myślisz, że ci z nas którzy byli katolikami nie mają momentów kiedy myślą że może to był błąd odłączyć się od kościoła ? Nie chodzi o zwątpienie w Jezusa, chodzi o zwątpienie w dobre rozumienie pisma. Wątpliwości szybko przechodzą gdy przypomnę sobie jak żył Jezus i co robił. To wszystko jest bardzo prostym językiem opisane w czterech ewangeliach i dodatkowe wyjaśnienia po prostu nie pasują. I to zawsze rozwiewa wątpliwości, które wynikają chyba tylko ze społecznego - nazwijmy to -"wykluczenia".
Oscarr, lepsze ignorowanie czy kopanie po kostkach? Czujesz się zniesmaczony. Myślę, że zupełnie niepotrzebnie. Przynajmniej w moim mniemaniu. Zwykła sprzeczka o pozycje. Ustalanie zasad i granic kiedy już boli, a kiedy jeszcze jest oki. Od lania się po buziach do przyjaźni. Polskie i ludzkie. Kto się czubi ten się lubi.Eklektos nie potrzebuje obrońców bo ma na tyle mocny charakter, że jak się będzie chciał bronić to zrobi to sam. Myślę, że takie prztyczki specjalnie go nie ruszają, a co najwyżej bawią. Ponadto zna swoją wartość i takie kuśkańce specjalnie krzywdy mu nie zrobią.Może troszkę dadzą do myślenia, a może nie.Wierzę, że z czasem dadzą.Kto wie.Bo większy problem jest taki z tego typu charakterami, że nie zdają sobie sprawy kiedy kopią kogoś mocno.Mocniej niż trzeba.I nie tam gdzie wolno.I moim zdaniem to trzeba tłumaczyć.Tłumaczyć do skutku. Może robię to nieudolnie, ale przynajmniej próbuję.Tak czy inaczej jak go coś naprawdę ruszy to z pewnością da znać i zareaguje.Jak na razie staram doceniać się jego pracę na forum bo całkiem mi się podoba.I coś tam zaczęło się dziać dzięki niemu.I olewanie go za to, że arogancko odpowiada to błąd.Trzeba gadać.Nawet głupio, ale gadać
I dopowiem skoro już mam możliwość, bo mi podobnie jak Eklektosowi znaczków brakuje:P(Grabix, nie śmiej się:)) Moim zdaniem postawa, którą niektórzy zdają się preferować tzn. "nie rozmawiania ze ślepcami" jest mało skuteczna bo zamyka, zamiast otwierać. Fakt, że większość dyskusji na tematy wiary kończy się niezbyt szczęśliwie, co widać na różnych forach. Każdy jest przekonany o świętości swojej racji i swoich przekonań.I dobrze.Wiara to dosyć istotna kwestia, ale bardzo osobista:)Można nie zgadzać się pięknie, można niezbyt pięknie.Ale żeby w ogóle zacząć, trzeba ustalić równorzędne stanowiska w dyskusji i w ogóle chcieć rozmawiać.Ja widzę, że Eklektos chce rozmawiać, ale pojąć nie może, przynajmniej na razie, co mi nie odpowiada w jego wypowiedziach. To tłumaczę. I absolutnie nie chodzi mi o jego poglądy w sprawach wiary.Jego sprawa. A, że jest inteligentnym facetem to zrozumie w końcu co mnie boli. I sobie będziemy żyli obok siebie ze swoimi odmiennymi poglądami dyskutując pięknie i pięknie się nie zgadzając:)I nawet, jeśli trolluje to robi to z głową i jajem. Ale zarzekał się, że nie trolluje i ja nie mam powodu, aby mu nie wierzyć.A pouczanie raczej nie działa.Tak sobie myślę
Gerald: chyba mnie źle zrozumiałeś.
Nie chodzi mi o bronienie Eklektosa, tylko o to żeby się zastanowić po co w ogóle z nim rozmawiać ?
Jeśli dla draki i słuchalności Odwyku, to może najlepiej brać noże , siekiery czy co tam.
Jeśli jednak cel jest inny, to i metody powinny być inne.
A jaki jest cel Twoim zdaniem?
Wykluczający czy edukacyjny?
Warto rozmawiać chociażby po to, aby pokazać, że samo mówienie o szacunku to nie jest jeszcze szacunek. Warto rozmawiać, aby pokazać, że "pogarda dla cech ludzkich takich jak niewiedza, naiwność, zaślepienie i głupota" to pogarda dla człowieka bo my oceniamy kto tymi cechami jest obdarzony i tym samym go wartościujemy. Warto rozmawiać chociażby po to, aby nie uważać się wzajemnie za pyszałków i zaślepionych tylko za zwykłych ludzi, którzy mają inne poglądy i w odmienny sposób je wyrażają.
"Nie chodzi mi o bronienie Eklektosa, tylko o to żeby się zastanowić po co w ogóle z nim rozmawiać ? "
Nie chcemy się zniżać do tego poziomu? Czy znowu czegoś nie zrozumiałem?
Uważamy, że jest tak pusty, ze nie jest w stanie przyjąć tak prostej wiedzy jak szacunek do wszystkich wad i przywar człowieka bo to właśnie tworzy człowieka?. A kim my jesteśmy, żeby tak myśleć?
Jeśli nie o to Ci chodzi to o wytłumaczenie proszę. Bo naprawdę nie rozumiem.
Może ktoś chciałby przeczytać: www.icr.org - "Genesis According to the Miao People"
Gerald, dobrze wiesz, jak to jest z granicami. Bardzo trudno je wyznaczyć, a jeszcze trudniej uzyskać pewność, że wyznaczyliśmy je dokładnie tak, jak wyznaczone powinny być. Pamiętasz naszą dyskusję o klapsie?
Tutaj jest dokładnie tak samo. Powiem więcej, każdy z nas może mieć swoją własną granicę wyznaczoną w innym miejscu. Też dobrze. Czasem nie trzeba napierać, tylko pozwolić. Tam gdzie jeden będzie dyskutował, drugi musi uciekać, aby opanować swoje emocje w bezpiecznym miejscu. Może stąd Jezus mówił tyle w przypowieściach, a nie w dokładnych przepisach. Możliwe były tylko wskazówki. A nam zostało wyznaczenie własnej granicy, gdzie jest miejsce na indywidualną reakcję, własne działanie, swoją interpretację. Tam można zmieścić miłość, zwalczyć złość, tam można po swojemu realizować swoją wiarę i swoje "tak" dla zbawienia.
Pamiętam naszą dyskusję. I przepraszam Cię, jeśli mocno naciskałem.Może się mylę, ale jednak zbawienie i klapsy to dwie różne sprawy.To nie kwestia granic.Zbawienie dotyczy tylko i wyłącznie naszej pupy.I sami powinniśmy pozwolić sobie i innym o tym decydować.Klapsy dotyczą cudzej pupy.To prawda, że jest to kwestia naszych przekonań i poglądów, ale nie naszej pupy.Gdyby ktoś powiedział: "lubię lać SIĘ po pupie". ja powiem: lej się, twoja pupa i twój wybór.Ale jak ktoś mówi:"leję innych po pupie bo mam przekonanie, że to pomaga i nie szkodzi" to ja mówię: mam w pupie twoje przekonania, nie lej innych po pupie, lej się sam, jak ci krzywdy to nie robi.Bo moim zdaniem wbrew pozorom od lania po pupach do wojen prowadzi krótka droga.Tłumaczymy sobie bowiem, że przemocą czynimy innym dobrze i że przemocą przekonamy ich do swojego zdania i do posłuszeństwa.No dobra bo znowu mi się uleje:)
Z drugą częścią Twojej wypowiedzi perfekcyjnie się zgadzam(to chyba będzie moje ulubione powiedzonko:))
Widzisz Gerald, problemem nie jest klaps. Problem jest, żeby na klapsie się skończyło. Jeżeli nawiązałam do naszej wcześniejszej dyskusji, to tylko dlatego, że tam mieliśmy bardzo podobne problemy z wyznaczeniem granicy. Twoja i moja nie pokrywały się. Tu też granica może mieć u nas całkiem inny przebieg, więc może nie warto się spierać o to, w którym dokładnie miejscu ona przebiega. Może chodzi o coś o wiele ważniejszego i nie można dać się zwieść różnicom zdań w tej kwestii. Moim zdaniem właśnie nad tym, jakie zachowanie będzie najwłaściwsze w tym przypadku zastanawia się Oskar. Podjęcie właściwej decyzji jest nieodłącznie powiązane z dokonaniem oceny, a ocenianie innych nie należy do naszej kompetencji. W tym sensie mamy problem z Eklektosem. Pozostaje jedno wyjście, każdy musi postępować tak, jak uważa za słuszne.
zauważyłem że jakoś tak sucho i martwo beze mnie na forum i odwyku. Dlatego postaram się jutro umilić czas wszystkim w czasie wieczoru odwykowego, pomimo iż mam full roboty i dlatego kolego Geraldzie (btw oryginalne imię) postaram się odpowiedź, jak tylko ogarnę to wszystko, Ps. nie jest łatwo przenieść cały dom o 200 km :p) więc cierpliwości i wszystko wróci do normy, naczy się teges, nie wróci do normy tylko włożę znowu kij w mrowisko (nie że trolluję!) ale i owszem lubię prowokować i to bardzo. No to tyle. Pozdrawiam wszystkich pracujących :) i do poklikania soon
Parę minut temu wróciłem do domu po 17 dniach wyczerpujących wakacji. Jeszcze dziś rano jadłem śniadanie w Wiedniu. A teraz odkrywam na nowo jak przyjemnie się stuka palcami w klawiaturę.
W związku z tym, Odwyk wraca do życia.
Jutro zapraszam na powakacyjne Wieczory Odwykowe! Jak zdążę, to pokażę wam jak wygląda Watykan.
dobra ściema nie jest zła Martin ;) że niby nie wchodziłeś na odwyk z ipoda, nie wierzę :p no Wiedeń też piękny, a Watykan jak wygląda, to wiem, bo wiele razy tam byłem (mój wykładowca z Trójcy potem został abp i jednym z najważniejszych głów od teologii dogmatycznej) i nawet w tych miejscach, o których na pewno Tobie nawet się nie śniło :p ale z chęcią luknę co gdzie i jak. Fajnie że wróciłeś i też nie mogę się wieczorów doczekać.
To po co takie wakacje jak się wyczerpujące? Powinny być doładowujące, nie? :P
@Eklektos, a gdzie on napisał, że nie wchodził na Odwyk? Mówił tylko o pisaniu na klawiaturze.
No tak Ellu. Te granice to tolerancja chyba. Czy jakoś tak:). Ciągle się tego muszę uczyć.
Ja też się cieszę Eklektos, że zostajesz i nie wymiękasz:)
Ciągle się tu miziamy po główkach, a tu bach i jakiś klaps. Może coś konstruktywnego z tego wyniknie.
Lubię prowokatorów. Myślę, że wstępnie określiliśmy granice, a jak nie, to będziemy dookreślać w praniu.
Uważam, że nie wszystko trzeba wiedzieć i umieć, ale wszystkiego się można nauczyć.Jak się chce.
Czyli jutro - w środę będzie wieczór, tak?
Czosnku, ja zrozumiałam, że dzisiaj i dzisiaj siedzę w oczekiwaniu. Martin wpisał się w nocy, prawdopodobnie po północy i ponieważ sen był przed nim, zakwalifikował to do wczorajszego wieczoru, ale komputer i kalendarz podały dzisiejszą datę.